Na pewno wielu z Was ma bzika na punkcie oglądania pewnych "popularno-naukowych" programów tv, takich jak "Kuchenne rewolucje" czy "Perfekcyjna Pani Domu". No cóż, tak się składa, że ja ewidentnie do tego grona na pewno się zaliczam.
A jak już napatrzę się na to wszystko co pokazuje Pani Magda, to potem albo odechciewa mi się wychodzić z Markerem ( tak, tak - dla zainteresowanych: Marker jest moim mężem :-) ) do jakiejkolwiek knajpy na mieście, albo wolę już sama trochę poeksperymentować w kuchni. Nie będę owijać w bawełnę - zwykle na prawdę świetnie mi idzie... Albo po prostu Marker jest baaaardzo wyrozumiały...
W każdym razie jak sobie pomyślę, co w tych wszystkich restauracjach się dzieje na zapleczu, to aż za głowę się łapię. W sumie to też nie do końca chce mi się wierzyć, że to wszystko prawda i w duchu liczę, że Magdalena wyolbrzymia to wszystko na poczet oglądalności.
Co do kucharzenia - jako że cały sześciopak Zakoloryzowanych bywa zwykle na tych samych imprezach, ma też doświadczenie zarówno w przygotowaniu posiłków (ot, chociażby wczorajsza imprezka pod motywem przewodnim: sushi party, mniam!), jak i ich konsumpcji. Bywając u znajomych spoza naszego grona, nie raz i nie dwa zastawiony stół niemile nas rozczarował. Choćby te sławetne jajka, o których była już mowa w innym naszym poście. No więc uważam, że nie każdy oczywiście urodził się Magdą Gessler czy Gordonem Ramseyem, to jednak organizując imprezę, pasowałoby w to włożyć trochę wysiłku i finezji. Niestety nie każdy najwidoczniej myśli podobnie do nas...
O.k. Gotowanie gotowaniem, ale syf, jaki u tychże samych znajomych zawsze jest, tak czy siak zazwyczaj wszystkim odbiera apetyt. Kiedyś pomyślałam sobie, że może po tajniaku zgłoszę ich do "Perfekcyjnej Pani Domu", ale to już byłoby zbyt wredne z mojej strony, a w gruncie rzeczy jestem miłą osobą...
Kurczę, wytłumaczcie mi jak to jest, że młodzi ludzie potrafią być - przepraszam za dobitne określenie - takimi brudasami? Sorry, ale nie umiem się z tym pogodzić... Rozumiem, że nie każdy lubi sprzątać (ja też nie, ale traktuję to jako domowy obowiązek i co tydzień wszyściutko mamy ogarnięte), ale brudne / niedomyte naczynia czy sztućce to już lekka przesada. Kurz na meblach niewytarty chyba od czasu remontu. Nie daj Boże założyć na takie spotkanie białe skarpetki - po kilku chwilach dreptania po nowiutkich panelach takie skarpetki nadają się już tylko do wyrzucenia, bo pralka raczej sobie nie poradzi z tym brudem.
Kurczę, wytłumaczcie mi jak to jest, że młodzi ludzie potrafią być - przepraszam za dobitne określenie - takimi brudasami? Sorry, ale nie umiem się z tym pogodzić... Rozumiem, że nie każdy lubi sprzątać (ja też nie, ale traktuję to jako domowy obowiązek i co tydzień wszyściutko mamy ogarnięte), ale brudne / niedomyte naczynia czy sztućce to już lekka przesada. Kurz na meblach niewytarty chyba od czasu remontu. Nie daj Boże założyć na takie spotkanie białe skarpetki - po kilku chwilach dreptania po nowiutkich panelach takie skarpetki nadają się już tylko do wyrzucenia, bo pralka raczej sobie nie poradzi z tym brudem.
W całym tym szaleństwie znalazłam jeden plus - przynajmniej jestem na 100 % pewna, że nie mam płaskostopia :-D
Jak myślicie? Lepsza Gessler czy Rozenek? Zwłaszcza w domowym zaciszu?
Zapraszam do dyskusji :-)
Ja tam wole miec co do gara wlozyc niz miec sterylnie jak w szpitalu.
OdpowiedzUsuńJa mam jedno i drugie dzięki Tobie Fiubździusiu :*
OdpowiedzUsuń