20 stycznia 2015

Przepraszam, kto z państwa ostatni?


Choć jest to bardzo wątpliwa przyjemność, każdy z Was na pewno nie raz zmuszony był udać się do lekarza i odstać w kolejce. Jest to zazwyczaj żmudny proces, wiążący się z długim oczekiwaniem pośród kaszlących i kichających chorych, albo ich wrzeszczących dzieci, albo  staruszek, które częściej niż chorują, to przychodzą tylko porozmawiać o swoich chorobach. Niezależnie jednak od tego, z którą spośród wymienionych wyżej kategorii spotykamy się w naszej kolejce, niezmiennie towarzyszy temu pewien rytuał znany chyba wszystkim od dawien dawna.

Mianowicie, praktycznie prawie każda kolejna osoba( niezależnie od płci i wieku) dochodząca do kolejki, jak już zjawi się pod właściwym gabinetem i upewni się, że doktor Kowalski to na pewno tu przyjmuje, zadaje jednocześnie jedno magiczne i niezwykle – według mojej skromnej osoby - irytujące pytanie: „Przepraszam, a kto z Państwa ostatni?”Aż ciśnie mi się wtedy, żeby odpowiedzieć: „ No kto, przecież ty matole!!!”.





No bo jaki cel ma zadawanie tego pytania wówczas, kiedy to właśnie my przychodzimy na koniec i wiadomą rzeczą jest, że wszyscy stojący wcześniej są przed nami ( nie licząc, osób towarzyszących – bo niektórzy przychodzą do lekarza z obstawą, ale w tym zazwyczaj szybko można samemu się połapać i w myślach pomniejszyć sobie ilość osób będących przed nami o te właśnie osoby).
Czy jakiekolwiek znaczenie dla naszej kolejki ma fakt, czy ostatnią osobą przed nami jest długonoga blondynka, czy „przepakowany” dresiarz, lub babulina o lasce? Dla zręcznego podrywacza może i tak, ale to w takim razie gratuluję mu miejscówek na zawieranie znajomości. Czy dla jakiegokolwiek innego, normalnego na umyśle człowieka powinno mieć to znaczenie? Jeśli tak to oświećcie mnie. Czy Polacy w ten sposób pogadać sobie chcą, czy co? Ocieplają między-kolejkowe stosunki? Nie wierzę, że tak zrzędny, zamknięty, niezadowolony i narzekający naród właśnie po to by to robił. Tylko w takim razie po co?

Jedyne co jeszcze przychodzi mi do głowy i jest minimalnie logiczne, to że Ci ludzie boją się po prostu, że przysną, - albo nie wiem- przegapią swoją kolejkę, bo zapomną kto przyszedł za nimi i nie daj Bóg im się wepchnie, albo nie usłyszą wyczytującego ich lekarza i wtedy ktoś czmychnie.
A tak, upatrzą sobie tę jedną nieszczęsną osobę, która powiedziała wcześniej, że jest ostania, zapamiętają, że była to ta kobieta w okularach, z pryszczem na nosie i w czerwonej kurtce, i kiedy tylko zniknie ona z pola widzenia, choćby nie wiem co, będą mieli pewność, że teraz ich kolej.
Czy zatem sam odpowiedziałem na swoje pytanie? Ten żałosny rytuał to swoisty patent, jak nie zgubić swojej kolejki pośród chorych, ale zawsze przebiegłych Polaków w poczekalni?
Tylko czy to ma sens?

Jednak nawiązując do kwestii innych kolejek, we wszelkiego rodzaju sklepach, marketach i dyskontach, Polacy chyba je uwielbiają, więc może i w tych kolejkach do lekarza w związku z głównym tematem upatrują jakiś fetysz zadawania pytań, kto ostatni.
No przecież, w tym kraju wystarczy, że wypada jeden dzień świąteczny, taki sam jak cotygodniowa niedziela, do której nikt specjalnie się nie przygotowuje, ale ten dzień nazywa się Świętem.
I to sprawia, że wszyscy wpadają w szał zakupów, już tydzień dzień przed tym Świętem, kupując 2 kg schabu, 3 kg szynki, ciasta i ciasteczka, nie mówiąc już o szale w przeddzień tego Święta, kiedy kupują po prostu wszystko, niezależnie od potrzeb. Większość lubi też wpadać w szał zakupów zaraz po Świętach, żeby uzupełnić zapasy. Spytacie po co te zakupowe szaleństwa? No bo tylko wtedy mogą wyjątkowo upajać się kolejkami bez końca, w których sami mimo bólu pleców dzielnie stoją, celebrując ten nasz narodowy błogostan:)

3 komentarze:

  1. Po co zadawać to głupie pytanie, skoro na drzwiach widnieje napis:"O kolejności przyjmowania pacjentów decyduje lekarz". Przychodzi ciotka albo wuj i z naszego miejsca w kolejce robi się .... :D

    OdpowiedzUsuń
  2. "Kolejkarze" są uprzejmi i bardzo chętni do nawiązywania nowych kontaktów do momentu kiedy nie podejdzie się choćby do drzwi przeczytać kolejności nazwisk. Wtedy nie pozostaje już nic innego niż przyjąć kilka komentarzy w stylu "proszę pana ja tu od 7 stoje!!!!!!!!" lub "gdzie się wpychasz? ludzie czekają!!!!" aaarrrggghhhh!!!

    OdpowiedzUsuń

Dodaj swój komentarz...