Witam serdecznie :)
Tak naprawdę, to nigdy w życiu nie pisałam bloga, ale mam nadzieję, że te moje wypociny nie zniechęcą Was do dalszego nas odwiedzania i czytania.
No to zaczynamy...
Muszę Wam powiedziec, że 5 stycznia stała się rzecz niesłychana, bo w końcu doszło do naszego pizz'owego spotkania :) Dlaczego w końcu? A no dlatego, że na wspólne robienie pizzy umawialiśmy się już od ponad roku. Trochę nam zeszło, ale najważniejsze, że się udało.
Ogólnie to, prawie w każdy weekend z całą nasza paczką spotykamy się w barach czy knajpach. W końcu zostaliśmy przy jednej, w której mogliśmy coś zjeśc (głównie zamawialiśmy pizze) i do tego napic się jakiegoś rozweselacza, choc nie z tych mocniejszych, które lubimy jak misio miód, bo wiadomo, że trochę drogo.
Dlatego też, od dłuższego czasu, na zmianę spotykamy się w swoich domach. Jedno z ostatnich takich posiedzeń mieliśmy przed świętami, no wiadomo, musieliśmy sobie złożyc życzenia, a każda okazja na rozweselenie się jest dobra. Wtedy też, wróciliśmy do tematu pizzy, że musimy sobie przygotowac taką z prawdziwego zdarzenia, taką jaka tylko nam będzie odpowiadała, no i ustaliliśmy datę na dzień 05.01.2015r.
W umówiony dzień wszyscy stawiliśmy się w wyznaczonym miejscu oraz czasie i zaczęliśmy biesiadowanie. Każdy z nas przygotował takie rzeczy, które miałby ochotę skonsumowac na pizzy. Dwie z nimf, czyli Kot w szpilkach i Fiubździuś przygotowały ciasto, które służyło nam jako spód naszej kolacji, ja, no cóż nie postarałam się w tej kwesti, bo Magdą Gessler to nigdy nie byłam i bałam sie, co by nikt nie połamał sobie ząbków.
Odrazu zabraliśmy się za tworzenie naszego przysmaku i spożywanie napoju rozweselającego. Mieliśmy przy tym taką radochę, jak małe dzieci podczas zabawy. Nie mogliśmy się doczekac, kiedy nasze jedzonko będzie gotowe, dlatego do tego czasu non stop się rozweselaliśmy.
W końcu nadeszła długo oczekiwana chwila, czyli konsumowanie... Jedzonko było wyśmienite, więc w piekarniku odrazu wylądowała druga sztuka, a potem jeszcze trzecia :p, pewnie byłoby ich więcej, ale nie daliśmy rady już nic pomieścic w swoich żołądkach.
Po sutej kolacji zaczęliśmy obmyślac temat przewodni naszego kolejnego spotkania, pomysłów mamy wiele, także okazji na rozweselnie napewno nam nie braknie na dłuższy czas i nie wykluczone, że już niebawem i Wy przeczytacie kolejne sprawozdanie z naszego posiedzenia :)
Tymczasem bywajcie....
Mniam, na samo wspomnienie znowu mam ochotę.
OdpowiedzUsuńNajbardziej podoba mi się biesiadowanie i napoje rozweselające:D:D
OdpowiedzUsuńA pizza to już wisienka na torcie: )!
Dobrej gospodyni ciasto w rękach rośnie :D
OdpowiedzUsuń